Daleka droga do domu
Ze wspomnień Anny Kopisto...
„Daleka jest droga w zawiejach i mgłach od śniegów Syberii po libijski piach...”
Z hymnu „Karpatczyków”
Pani Anna Kopisto od ponad sześćdziesięciu lat mieszka w Kwidzynie, dokąd po długiej i dramatycznej wędrówce przez Syberię, Uzbekistan, Iran, Irak, Palestynę, Egipt, Włochy, rzuciły ją wichry II wojny światowej. Przed wojną mieszkała na tzw. kresach, na wschodzie Polski i podzieliła los wielu tysięcy Polaków wywiezionych ze swoich miejsc zamieszkania w głąb ZSRR lub uwięzionych przez władzę radziecką po 17 września 1939 roku. Każdy z takich życiorysów to dramatyczna i ciekawa opowieść. Przeżycia pani Anny z jednej strony są podobne do doświadczeń innych zesłańców, z drugiej, odmienne od nich, gdyż było ich tak dużo i były tak różnorodne jakby dotyczyły kilku osób. Można z nich poznać i część historii Polski i dowiedzieć się o rzeczach, którymi nie zajmują się podręczniki historii i które nie są znane. I choć dziś powstaje wiele publikacji i filmów dotyczących losów Polaków w czasie II wojny światowej, o kobietach – żołnierzach nadal nie wiadomo zbyt dużo i nie jest to wiedza powszechnie dostępna. A przecież ochotniczki z Pomocniczej Służby Kobiet, tzw. „pestki”, szły razem z żołnierzami Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR, potem z Armią Polską na Wschodzie i 2 Korpusem Polskim - od ZSRR do Włoch, będąc pielęgniarkami i łącznościowcami; pełniły służbę w szpitalach, świetlicach, sierocińcach, szkołach, były też kierowcami i zaopatrzeniowcami, tzw. „drajwerkami”, wykonując niezwykłe zadania, o których przed rozpoczęciem wojny nie mogłyby nawet myśleć, gdyż były dla nich niedostępne. Na szczególne przypomnienie zasługuje historia dwóch kobiecych kompanii transportowych nr 316 i nr 317, a szczególnie plutonu nr 4 do zadań specjalnych.
Za zgodą Pani Anny, postanowiłam spisać jej wspomnienia nie tylko na pamiątkę, ale także po to by nie uległy zapomnieniu i by poznali je inni. Jestem Jej bardzo wdzięczna, że zechciała podzielić się nimi ze mną i powrócić, do trudnych i bolesnych chwili ze swojego życia. Mimo wielu rozmów i pracy nad tekstem, są one dla mnie nadal tak samo wzruszające i przejmujące jak wówczas, gdy słyszałam je po raz pierwszy. Mogą znaleźć się w nich błędy lub nieścisłości, gdyż z upływem lat pewne daty i nazwy miejscowości zatarły się w pamięci pani Anny, ja zaś nie jestem historykiem i nie mam przygotowania literackiego. Ale to co opisałam zdarzyło się naprawdę.
Barbara Kozdroń